Full romantic...



Czyli Tiramisu... "tirami sù" to znaczy "poderwij mnie"...


Uwielbiam. Włoski klasyk. Wiele odmian. Ale to właśnie ta wersja dla mnie jest obłędna, wyjątkowa. Desery warstwowe mają jakąś wewnętrzną logikę, porządek - dlatego lubię je robić. Parę lat temu szukałam przepisu na deser z okazji swoich imienin. Znalazłam ten: tiramisu. TO jest TO. Nie znam osoby, która nie byłaby oczarowana delikatnością, zachwycona słodyczą tego deseru. Banalnie prosty do zrobienia. Warstwy nasączonych w kawie i amaretto biszkoptów z kremem, borówkami i kakao. Przygotowanie to "bułka z masłem"... a smak - "niebo w gębie" :)


 
Składniki:
  • 25 dag serka mascarpone
  • 3 łyżki cukru pudru
  • 15 dag śmietany kremówki 30%
  • mała filiżanka mocnej kawy rozpuszczalnej
  • 4 łyżeczki likieru amaretto
  • 15 podłużnych biszkoptów
  • kakao do posypania
  • 20 dag borówek amerykańskich 



Plan działania:

1. Przygotuj podłużną formę o wymiarach 12x30 cm, wyłożyć papierem do pieczenia (może być również szklane naczynie).

2. Śmietanę kremówkę ubij, dodaj cukier puder i jeszcze przez chwilę ubijaj. Dodaj serek mascarpone i wymieszaj. W małej filiżance zaparz mocną kawę rozpuszczalną (np. z 2 łyżeczek kawy), dodaj likier amaretto i wymieszaj.

3. Połowę biszkoptów nasącz kawą i poukładaj na dnie formy. Na biszkopty wyłóż połowę masy mascarpone i ułóż borówki  (ok. 5 dag). Na owoce ułóż warstwę nasączonych w kawie biszkoptów i ponownie masę mascarpone. Na wierzch posyp kakao (przez siteczko). Ciasto wstaw na kilka godzin do lodówki, a najlepiej na całą noc. Przed podaniem na wierzch ułóż pozostałe jagody.


  

SMACZNEGO!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

maszkiety...

fioletowe szaleństwo!

Dawno, dawno temu... czyli bojka o dziołszce, kera ni chciała jeść :)